Konspiracyjne Święto Ludowe w Zaburzu
28 maja 1944 r.
(ze wspomnień Jana Krukowskiego)

Jan Krukowski
(lipiec 1940)

            Jan Krukowski, ps. "Naski" miał wówczas 25 lat. W rodzinnym Zaburzu pełnił obowiązki komendanta placówki, będąc jednocześnie zastępcą komendanta gminnego Batalionów Chłopskich. Około 10 maja 1944 r. został wezwany do mieszkańca tej samej wsi, Jana Chadama ps. "Hak". Czekał tu na niego Franciszek Madej ps. "Mrówka" z Mokregolipia, komendant powiatowy BCh. W czasie  krótkiej rozmowy oświadczył Krukowskiemu, że w dzień Zielonych Świąt, które w 1944 r. przypadały 28 maja, w zaburskim lesie zostanie zorganizowane Święto Ludowe z uroczystą mszą polową, a uczestniczyć w tych obchodach, będą różne oddziały leśne. Natomiast do zaburskich bechowców należeć będzie strona organizacyjna tego święta, tzn. wybranie odpowiedniego miejsca w lesie, przygotowanie desek na ołtarz, trybunę, stoły oraz zabezpieczenie posiłków.
O przygotowaniach święta wiedziało niewiele osób, a ci , którzy byli poinformowani, musieli ściśle przestrzegać tajemnicy, by nie doszło do dekonspiracji. Cała Zamojszczyzna, ze względu na silnie rozwinięty ruch partyzancki, była ciągle przez Niemców penetrowana, a należało się także obawiać miejscowych donosicieli. Ponadto w oddalonym o 7 km od Zaburza Klemensowie znajdowało się niemieckie lotnisko wojskowe z silną załogą, która w każdej chwili mogła zgromadzenie zaatakować. Dlatego też bardzo ważną sprawą było wyszukanie takiego miejsca w lesie, które by w maksymalny sposób ochraniało uczestników i było dogodne do obrony przy ewentualnym, niemieckim ataku. Na poszukiwanie takiego miejsca w zaburskim lesie wybrali się wraz z "Naskim" m. in. Feliks Patryk ps. "Kmieć" - komendant Oddziałów Specjalnych na podokręg IV B (powiaty : biłgorajski, hrubieszowski, krasnostawski i zamojski). Bronisław Kszeszowiec ps. "Gołąb" - dowódca Oddziałów Lęśnych BCh, które wsławiły się w walkach z Niemcami pod Różą oraz "Mrówka", "Hak", "Zimny". Po zaakceptowaniu takiego miejsca, które by osłaniało zgromadzonych przed penetracją niemieckich samolotów, zaburscy bechowcy przystąpili do dalszej pracy. W czwartek 25 maja od Chadama, Dziury i Hanaki zaczęli zwozić deski, oddział "Kanca" przywiózł do Jana Szczerby sześć dużych wieprzy, które zabrano z dawnego majątku Muszaka w Stawie Noakowskim, a wówczas należącego do niemieckiego osadnika. Od niego też partyzanci zarekwirowali konie, cukier i broń. U Szczerby świnie zaszlachtowano i przygotowano z nich na Święto Ludowe wędliny, a w dużych kotłach bigos i grochówkę. Chleb, który złożono na klepisku w stodole u Chadama, pochodził z piekarni aktywnego bechowca, Bogdana Strusińskiego, ps. "Zawieja" z Radecznicy.
W przeddzień święta do Krukowskiego przyjechał furmanką "Mrówka" w towarzystwie nieznajomego mężczyzny, by zapoznać się z przebiegiem przygotowań do uroczystości. Dopiero na następny dzień "Naski" zorientował się iż tym "nieznajomym" był płk. Franciszek Kamiński ps. "Trawiński" - komendant główny Batalionów Chłopskich. Zaburscy bechowcy przygotowujący Święto Ludowe wspominają dziś, że przez parę dni przedtem czuli się jakby już byli w wolnej Polsce. Wielu z nich już wcześniej zdekonspirowało się i poszło do lasu. Ostatnie przygotowania czynione były już prawie jawnie choć czujność miała być zachowana. W różnych miejscach Zaburza, a także przy drogach do tej wsi, dyskretnie porozstawiane były posterunki mające ubezpieczać i przygotowania i przemarsz ludzi do lasu. Kilka dni wcześniej w rejonie zaburskich lasów zaczęły się już koncentrować oddziały leśne BCh i AK. Jednak ostrożności w czasie wojny nigdy za dużo i w rejonie Biłgoraja, Zamościa, Janowa i Krasnystawu, które z każdej strony graniczyły z lasami zaburskimi, pozostawiono większe zgrupowania oddziałów, by w razie potrzeby mogły przyjść z pomocą.

Zdjęcie zrobione podczas Święta Ludowego" w Zaburskim lesie.
Żołnierze BCh z placówki Chłopków.
Pierwszy z lewej : Jan Malec, Marian Batorski, Jan Kałamaj, Stanisław Wiatrowski, Jan Zawiślak, Stanisław Związek, Józef Dziura, ... Wiatrowski.


        I wreszcie nadeszła niedziela 28 maja. Już od samego rana do tzw. "Debrzy" zaczęły wędrówki grupki ludzi. Zaburze od "Debrzy" dzieli spora góra i by do niej dojsć trzeba najpierw pokonać to wzniesienie. W słoneczny dzień, a takim była niedziela 28 maja 1944 r., z góry tej rozpościerają się najpiękniejsze widoki. Na zachód widać kotlinę między Latyczynem i Chłopkowem oraz drogę, która wije się jak wąż w stronę Hoszni, łąki i zaczynające się piękne wyżyny roztocza Środkowego i Zachodniego. A na południe wioski Podborcze, Czarnystok, Smoryń i ciągnące się aż do Biłgoraja lasy. Na wschód z najwyższego wzniesienia koło Kolonii Zaburskiej przy dobrej pogodzie widać, jak na dłoni, wieżę na Ratuszu i Kolegiacie w Zamościu. Oczywiście z tego wzgórza można było także zobaczyć ciągnące do "Debrzy" przystrojone i umajone furmanki oraz odświętnie ubrane grupki ludzi. Na obchody chłopskiego święta szli również "cywile" kobiety, a nawet dzieci. po przybyciu na miejsce okoliczna ludność rozsiadała się wśród drzew. Panował nastrój odprężenia, a przede wszystkim zadowolenia, że w tym dniu mogą się spotkać na tak podniosłej uroczystości, po prostu przeżyć to historyczne wydarzenie.
Miejsce wyznaczone na odbycie Święta Ludowego znajdowało się w wąwozie obrośniętym bukowym i grabowym lasem. Swoim wyglądem przypominało trochę duży amfiteatr, w którym na dole odbywały się główne uroczystości, a wśród drzew stali widzowie. A rozwinięte liście osłaniały wszystkich jak zielony baldachim. . .
Pod dużym bukiem zbudowany był ołtarz, a w jego pobliżu trybuna. Stoły ustawione były w wąwozie również osłoniętym przez drzewa. Na łące stały oddziały, które przybyły na Święto Ludowe : Podchorążówka BCh, oddział BCh Aleksandra Sobonia, ps. "Wicher", oddział BCh Stanisława Basaja - "Rysia", oddział BCh Bolesława Janusza - "Kukiełki", oddział BCh Bohuna Supy. Kurs szkoleniowy - "Betona" z AK, drużyna kursu strzeleckiego pod dowództwem - "Nieuchwytnego". Przez wszystkich podziwiane były dziewczęta ze Szczebrzeszyna, ładnie ubrane i uzbrojone, a prowadzone przez panią Michalską. oficerowie byli umundurowani i uzbrojeni w krótką broń z lornetkami na piersiach. Żołnierze natomiast mieli ubrania różne, ale na czapkach - obojętnie jakie one były - srebrzyły się orzełki. Komendant Główny Batalionów Chłopskich płk. Kamiński ubrany był po cywilnemu ze względu na bezpieczeństwo w czasie podróży. Po przyjęciu raportów od poszczególnych dowódców odbyła się msza polowa, którą odprawił ks. bernardyn - Wacław Płonka, kapelan 9 pp.

        W nastroju skupienia zgromadzeni, a było ich w zaburskiej "Debrzy" około 5000, wysłuchali kazania, którego patriotyczne treści niektórzy pamiętają do dziś. Była w nim mowa o wielkim poświeceniu żołnierza polskiego na wszystkich frontach o ogromnym cierpieniu Polaków a także i o tym, że już wkrótce przestanie panować niemiecki terror. - Działo się to w momencie kiedy armia polska i wojska radzieckie były już bardzo blisko.

W czasie mszy śpiewał chór z Mokregolipia, a nabożeństwo zostało raz przerwane, bowiem nad "Debrzą" bardzo nisko przeleciały niemieckie samoloty. Jeszcze kilka razy w trakcie uroczystości dostrzegano je, ale na komendę "lotnik kryj się", łąka pustoszała

        Zebrani minutą ciszy uczcili poległych żołnierzy i partyzantów. Z wielkim wzruszeniem odśpiewano hymn narodowy, niektórzy dyskretnie wycierali oczy. Po krótkiej przerwie oddziały leśne przystąpiły do defilady, którą odbierał wraz ze swym sztabem płk. Franciszek Kamiński. Na jej czele szedł poczet sztandarowy, Podchorążówka BCh, a później równym miarowym krokiem maszerowały pozostałe oddziały. W części artystycznej odbyły się deklamacje, śpiew chórów, a także - jak każe tradycja chłopskiego święta - tańce ludowe. Z wielkim apetytem leśni żołnierze jedli przygotowany na ten dzień posiłek. Świąteczny nastrój udzielił się wszystkim, chociaż mieszkańcy okolicznych wsi wracając do swych domów musieli być znowu czujni, bo przecież wojna trwała.

        Na obchody Święta Ludowego w zaburskim lesie przybyli także operatorzy filmowi, którzy całą uroczystość filmowali. po jej zakończeniu komendant podokręgu "Lis" polecił przygotować dla ekipy filmowej trzy furmanki. Dojeżdżając do wsi Panasówka, konwój ten natknął się na przypadkową zasadzkę niemiecką. W walce, która się wywiązała, zginął jeden z partyzantów, inni musieli ratować się ucieczką. Spłoszyły się także konie, a furmanka na której została aparatura filmowa, pomknęły w kierunku Biłgoraja. Niemcy nie zdawali sobie sprawy, jaki bagaż wozi furmanka i nie urządzili za nią pościgu. Późno w nocy do Zaburza dotarł Stanisław Sitarz i powiadomił Krukowskiego o zaszłym incydencie. Zdając sobie sprawę z tego, jakie mogą być konsekwencje, jeśli filmy wpadną w ręce Niemców podjęto w Zaburzu i okolicy nadzwyczajne środki ostrożności. Na szczęście w ciągu kilku najbliższych dni nie było ze strony niemieckiej żadnej reakcji. konie, którymi były przewożone filmy rozpoznano później w Zwierzyńcu, jeździli nimi Niemcy mając nadzieję iż ktoś się po nie zgłosi. Niestety, filmy nigdy się nie odnalazły i mimo wielu poszukiwań oraz dochodzeń nie wiadomo, gdzie się podziały. Niewątpliwie materiał filmowy z obchodów tego historycznego Święta Ludowego w "paszczy lwa" byłby wspaniałym świadectwem tamtych czasów.

        Chociaż bezpośrednio po święcie ze strony okupanta nie było represji, to już w tydzień po tym wydarzeniu Niemcy postanowili się rozprawić z "leśnymi bandytami" jak nazywali partyzantów. W czerwcu Niemcy przeprowadzili cały szereg akcji przeciw partyzantom, a oddziały Batalionów Chłopskich okrążone w lasach biłgorajskich w Puszczy Solskiej poniosły ogromne straty. Huk dział z walk na Porytowym Wzgórzu docierał także do Zaburza, a partyzanci z rozbitych oddziałów ukrywali się w tej wsi do wyzwolenia.

        Święto Ludowe w Zaburzu było wielkim wydarzeniem. Fakt chłopskiego święta w pamiętnym maju 1944 r. do dzisiaj tkwi w pamięci miejscowego społeczeństwa. Wydarzenia sprzed 60-ciu laty są przypominane młodszym, a przy różnych okazjach ze wzruszeniem przeżywają je po raz kolejny starsi - uczestnicy i obserwatorzy tych wydarzeń sprzed lat.

 

Wykop i przewóz kamienia na pomnik, który stoi w lesie zaburskim
1984 r.

 

Przez wiele lat zaburscy ludowcy zabiegali o to, by uczcić wydarzenie sprzed dziesiątków lat. W 40-tą rocznicę konspiracyjnego święta w "Debrzy" w 1984 r. dla upamiętnienia historycznych wydarzeń, jakie się tu rozegrały zaburscy ludowcy postawili obelisk z czerwonego granitu, na którym widnieje napis :


  "W tym miejscu w dniu 28 maja 1944 r. w czasie okupacji odbyła się 
   uroczystość Święta Ludowego z udziałem żołnierzy BCh i AK oraz okolicznej
   ludności.

                                              W 40 rocznicę mieszkańcy gm. Radecznica"

 

Uroczyste odsłonięcie obelisku 10 czerwca 1984 r.

Nagrania piosenek partyzanckich przez Zespół Ludowy "Zaburzanki" w 1987 r. : 
1. "O Panie",      2. "Hymn BCH",       3. "Partyzanci",    4. "W lesie Cetnarze",   5. "W sierpniowy żar",   6. "Dziś do ciebie".







 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

BATALIONY CHŁOPSKIE

    Z Bogiem w sercu, z chlebem w kieszeni,
    I z karabinem w ręku . . .
    Wychodzili stąd młodzi ludzie do walki w niepewny los.
    Przeżegnał się tylko, przed Bogiem uklęknął
    I wsłuchał się czule w Ojczyzny głos

            Bóg i Ojczyzna wzywała tą młodzież
            Do walki o wolność, o wiarę
            I trzeba było z domu odejść
            By bronić wszystkiego, co nowe i stare.

    Starej tradycji i starej wiary,
    Nowych nadziei i nowego życia,
    I ziemi polskiej, i rodziców starych
    I godności chłopskiej i lepszego życia

            To chłopcy z Batalionów tak do boju szli.
            Pełni młodzieńczej nadziei i pełni wiary,
            To chłopcy stąd, z naszych wsi . . .,
            Dziś już nie chłopcy, dziś już ludzie starzy.

    Nie wszyscy dzisiaj są na apelu…,
    Jak kiedyś przed wymarszem do boju
    Było ich tak dużo – zostało niewielu
    Bo część odeszła już z Bogiem w pokoju

            Oddajmy cześć i tym co odeszli, i tum co zostali.
            Oddajmy cześć ich dłoniom spracowanym,
            Które karabin zmieniły na lemiesz ze stali . . .,
            I przyrzeknijmy im, wiarusom starym,

    Że tak samo jak oni o wiarę i Polskę będziemy walczyli,
    Że tak samo jak oni będziemy dbali o godność rolnika,
    Że tak samo jak oni się będziemy modlili
    Przed krzyżem Boga – który stał się symbolem pomnika.

            Słuchajcie chłopcy, słyszycie przysięgę ?
            Czy słychać rozkaz i komendy głos ?
            To nasze Bataliony i z nimi już będziesz
            bo one tylko walczyły o godny chłopski los.

    Wyszliśmy stąd, wróciliśmy tu dziś,
    Po tylu latach cierpienia i nadziei,
    Przed nami dzisiaj partyzancki krzyż,
    A zanim myśl o tych, co odejść musieli

Zdjęcie tablicy pamiątkowej poświęconej uczestnikom bohaterskiej walki Batalionów Chłopskich wmurowanej
w kościele parafialnym Mokrelipie dnia 17 sierpnia 1986 r.

Wiersz napisany przez Władysława Sochę
z okazji odsłonięcia tablicy pamiątkowej.


Na "Debrzy" 22 maja 1994 r. podczas obchodów
50-lecia Święta Ludowego. Zespół "Zaburzanki" i zaproszeni goście



Tablice wmurowane w kościele Ojców Bernardynów w Radecznicy


Powrót