II Konkurs Literacki UJK rozstrzygnięty

Dnia 8 marca 2018 r. w Instytucie Filologii Polskiej UJK odbyło się uroczyste rozstrzygnięcie II Konkursu Literackiego UJK, którego honorowym patronem jest JM Rektor prof. zw. dr hab. Jacek Semaniak.

Dnia 8 marca 2018 r. w Instytucie Filologii Polskiej UJK odbyło się uroczyste rozstrzygnięcie II Konkursu Literackiego UJK, którego honorowym patronem jest JM Rektor prof. zw. dr hab. Jacek Semaniak.

Hasło przewodnie tegorocznej edycji konkursu brzmiało „Studia i miłość” i wzbudziło spore zainteresowanie – literackich sił spróbowało ponad dwudziestu uczestników. Ogółem napłynęło 14 prac prozatorskich i 10 zestawów poetyckich, z których Jury (po burzliwych obradach) wyłoniło po trzy zwycięskie teksty w każdej z kategorii. Oceniający dostrzegli potencjał nadesłanych prac, zwłaszcza zwycięskiej pracy prozatorskiej, docenili świadomość warsztatu, styl i grę konwencjami literackimi, a także studencki humor i pomysłowość. Nagrody zwycięzcom wręczyła Pani dr hab. Monika Szpringer, prof. UJK, Prorektor do spraw studenckich i kształcenia.

 

Wśród nagrodzonych osób znalazły się:

 

            Kategoria proza

I miejsce: Natalia Samojlik – główna nagroda (karta prezentowa empik 250 zł)

II miejsce: Iwona Ułamek – (karta prezentowa empik 150 zł)

III miejsce: Agnieszka Będkowska – (karta prezentowa empik 100 zł)

 

            Kategoria poezja

I miejsce: Aleksander Podlejski – główna nagroda (karta prezentowa empik 250 zł)

II miejsce: pseudonim NN – (karta prezentowa empik 150 zł)

III miejsce: Karolina Bugajska (karta prezentowa empik 100 zł)

 

W październiku 2018 r. organizatorzy konkursu ogłoszą kolejną jego edycję.

dr hab. Małgorzata Krzysztofik, prof. UJK

 


Fragment nagrodzonego opowiadania Natalii Samojlik: 

Studia i Miłość

 

            Tamas się zakochał. Zakochał się nagle, niespodziewanie, bez uprzedzenia. Spadło to na niego jak grom z jasnego nieba, jak nagła ulewa, jak kot, który zasnął na gałęzi drzewa. Był na to absolutnie nieprzygotowany i doznał na początku lekkiego wstrząsu. Kiedy wrócił wieczorem do domu i padł na fotel, od razu wyczułem, że coś jest nie tak. Wyglądał bardzo dziwnie, powiedziałbym niepokojąco. Siedziałem, przyglądając mu się w milczeniu. W naszym pokoju panował półmrok, który z minuty na minutę stawał się coraz gęstszy, aż stał się mrokiem całkowitym. Ani ja, ani Tamas nie ruszyliśmy się ze swoich miejsc. Bardzo dokładnie pamiętam, jak wyglądała jego twarz tego wieczora. Widziałeś może kiedyś, miły czytelniku, maski opery pekińskiej? Otóż twarz mojego przyjaciela przybierała wyraz każdej z nich. Na początku kąciki jego ust były nienaturalnie opadnięte, mięśnie zastygły w bezruchu, tylko oczy były szeroko otwarte i uparcie wlepione w jeden punkt. Po jakimś czasie kąciki zaczęły się unosić i znów zatrzymały się w dziwnym, niecodziennym miejscu w wyrazie ni to uśmiechu ni to grymasu. Oczy tak jak uprzednio. Dość długo trwała ta scena fascynującego teatru min. Mógłbym opisać to zjawisko znacznie krócej i powiedzieć po prostu, że Tamas miał minę niezwykle głupią. Nie chcę jednak obrażać przyjaciela. Muszę dodać, że przez te kilka godzin nie wydał żadnego dźwięku, ani nie poruszył się. Wreszcie, gdy obaj oblepieni byliśmy już całkowicie mrokiem nocy, moich uszu dobiegło przeciągłe westchnienie, w którym wyczułem cały ból i całą radość świata.

-           Przyjacielu - odezwał się Tamas zupełnie nie swoim głosem - chyba się zakochałem.

[...]

            Zwą mnie Moryc i jak zapewne zdążyłeś się już domyślić, bystry czytelniku, jestem współlokatorem i przyjacielem Tamasa. Tamas ma na imię Tomek, ale chce, żeby go nazywać Tamas, ponieważ jest taki węgierski aktor, który tak właśnie ma na imię i którego Tomek uznał za "nadaktora", "aktora całkowitego", niemal Boga. Jak Tomek o nim mówi z tym swoim błyskiem w oku i wypiekami na policzkach, czuję się dość nieswojo... Ale Tomek go nie kocha. Nie. Tomek go podziwia, jest nim zafascynowany. Kocha natomiast tę kobietę. Odkąd pamiętam, Tamas (będę od teraz pisać o moim przyjacielu w ten sposób) kochał piękne rzeczy.

- Ja po prostu nie mogę znieść brzydoty, Moryc! - zwykł mawiać - dlatego tak trudno jest mi żyć na tym świecie. Brzydoty, czyli kłamstwa! Bo wszystko, co prawdziwe, jest piękne, Moryc! Niemal fizycznie czuję, jak rośnie we mnie ogromna, dusząca, dławiąca tęsknota za pięknem oraz, rozrywająca nienawiść do brzydoty!

[...] Co do kobiet Tamas nie miał szczęścia.  Pamiętam taką jedną całkiem niebrzydką blondynę. Siedzieliśmy we trójkę w pokoju i Tamas [...] robił to, co zwykł robić prawie cały czas - czytał. Panna patrzyła na niego z dezaprobatą, co chwila wzdychając głośno [...].

- O czym to jest? - zapytała wreszcie blondyna.

Tamas uniósł swój błyszczący wzrok znad lektury (poziom zaognienia jego policzków, świadczył o tym, że to lektura wyjątkowa).

- O człowieku  - odparł głosem pełnym zachwytu.

- Aha. - A coś tam się dzieje? - nie ustępowała dziewczyna.

- Tak! On idzie... cały dzień i... ma w kieszeni ziemniak.

- Chcesz mi powiedzieć, że ta bardzo... bardzo gruba książka jest o tym, że jakiś człowiek szedł cały dzień i miał w kieszeni ziemniak...

- Tak, ale...

- Muszę już iść.

- Marta, czekaj! Chcesz, żebym wyjaśnił ci termin metempsychoza!?

Trzaśnięcie drzwi.

Dlatego mówię, że Tamas nie miał szczęścia do kobiet. [...]

Galeria zdjęć

Ostatnia aktualizacja: Izabela Rzepecka, 2018-04-03 09:03

Nasz profil na Facebook
Tweeter
YouTube
Radio Fraszka